Autor Wiadomość
DJ Nicuniaaa
PostWysłany: Czw 19:37, 19 Cze 2008

Sieeema! Pamiętacie mnie jeszcze? =) To znowu ja, Eraś. Tym razem pisze tu o moich wakacjach, na które właśnie jedziemy.
Zamierzamy zatrzymać się w kempingu "U Dzyndzelka". Jedzie z nami Murtagh, Nasuada, Arya, Orik, czyli nasza super czwórka! E..? Chyba kogoś pominęłem, ale nie ważne. Teraz właśnie pakuje się do wyjazdu, za chwile jedziemy na lotnisko. Nasuada jak zwykle nadzieja na udane wakacje xD Arya - beznadzieja. Orik jest zadowolony, co chwila dźga łokciem mnie lub Murtagha i mówi "Wreszcie męskie wakacje, co?". Murtagh to w ogóle wygląda, jakby go kto wysrał i nawet podobnie się czuje. A ja...? No cóż, Arya nie może się nudzić, nie?
Kończę pakować manatki. Właśnie podjechał autobus. Resztę opisze jutro. Papa!

jutro

Siedze właśnie w autokarze w drodze na lotnisko. Obok mnie siedzi Arya, za nami Murtagh i Nasuada, Orik wpadł do autokaru na ostatnią chwilę i załapał się jedynie na "czworaka" na samym końcu pojazdu. Siedzi w środku, między jakimś bykiem a staruszką. Miejsce przy oknie jest wolne, jednak byk położył tam swój tobół, a mały Orik raczej nie przekona do swych racji dwumetrowego kolesia...
Na razie jest ok. Jedynie mi się nudzi. Murtagh gapi się przez okno z miną emosa, Nasuada spożywa kanapki, Arya włączyła laptop i surfuje po necie. A mi nie dała nawet popatrzeć! =/
Ble. Orik zwymiotował na byka i teraz jest w tarapatach. Arya wstała, z zamiarem interwencji, ale Byk skwitował to krótko w swoim narzeczu: "Niezła dupa". Na to Arya się wściekła i miała ochotę skrzywdzić gościa, ale kierowca zatrzymał autobus i powiedział, że oboje wysadzi, jeśli nie będzie ciszy.

za 2 godz.

Jesteśmy już na lotnisku im. Bodzia Małego Helikoptera w Surdzie. Arya marudzi, że za chwile nam samolot ucieknie i stoi wkurzona w kolejce do odprawy. Nasuada nie może znaleźć swojej walizki. Orik siedzi w kiosku Ruchu i ogląda inteligentne czasopisma ("Popcorn"). Murtagh nie może znaleźć swojego paszportu. Aryi nie chcieli odprawić, bo waga bagażu była za duża. Nasuada pomyliła walizkę. Orik wyrwał plakat z "Bravo" i sprzedawczyni go opieprzyła. Murtagh szuka paszportu. Aryę podrywa dziadek stojący za nią. Nasuada przypomniała sobie, że jednak nie wzięła walizki z domu. Orik dorwał "PC World" i śmieje się z linuksowców. Murtagh przypomniał sobie, że przebywa nielegalnie i nie ma paszportu. Arya odprawiona, ale nie może znaleźć naszego terminalu. Nasuada zatrzasnęła się w kiblu. Orik pyta, co to linuksowcy. Murtagh założył czarny kaptur i odmówił pokazywania paszczy. Arya pyta o drogę jakiegoś dziadka. Nasuadzie popsuł się makijaż. Orik wyrywa dodatki z gazet. Murtagh pomaga Nasuadzie zrobić make-up. Dziadek, spytany przez Aryę "ne rhosume polsky". Nasuada wygląda jak Jożin z Bażin. Orik płaci za wydodatkowane gazety. Murtagh jest hardcore i nie je śniadania. Arya zrobiła sie w końcu taka śmiesznie czerwona, wrzasnęła na całe lotnisko, po czym z tą swoją wypucowaną szybkością wszystkich zaciągnęła do kontroli paszportów. Poszło ok, choć był mały problem z Murtem. Na szczęscie trafił się nam zdebiliały kontroler, namiętnie grający na grzebieniu podczas pracy. I tak się zapluł, że nawet nas nie zauważył...

1 godz. później

Wsiadamy do samolotu! Rety, jakie to wielkie, trzy razy takie jak Saphira! Po schodkach wchodzi się do takiej wieelkiej skrzydlatej tóby (niewiem jak to się pisze), gdzie jest dużo siedzeń i takie śmieszne telewizorki! Jak tylko weszłem do środka, nie mogłem uwierzyć! Arya nazwała mnie od ignoranckich wieśniarzy, ale i co z tego, teraz mam do podziwiania wielkiego Bojinga! Bo tak ma na imię nasz samolot. A na nazwisko - 737. Widzicie, nawet samoloty mają nazwiska...
Startujemy! Aaaaaa!!!!!!!! Jak on szybko jedzie! AAAAAA!!!!!!! ON LECI! Wznosi się w góre, w góre, w góre... a mi jest niedobrze... przepraszam, ale chyba... BUEE!!

za 1,5 godz.

Wszystkim się znudziło gapienie przez okno, toteż postanowiliśmy poczatować:
JA1: cześć chłopaki z mojej paki!
MURTAGH: tiaa... nawet nie czujesz, jak rymujesz
NASUADA: ej, pomocy! Gadu mi siada...
MURTAGH: nosz kurde, mówiłem że bezprzewodowy internet to gówno...
NASUADA: ale ten był specjalny Samolotovy! Nawet pisze na nim...
MURTAGH: czekaj... chyba już
NASUADA: oko
ARYA: nudzicie się o__O
JA1: nie, tylko Murt i Nas się kłócą o neta
ARYA: polecam GlutConnect - sama używam
ORIK: chacha a jak byłem w kiosku to se kupiłem pece wordl z taką śmieszną płytą, co jak sie ją włorzy do kompa to sie coś wyświetla
MURTAGH: aha oO'
NASUADA: podoba wam sie samolot?
JA1: szczerze? Rzygać mi sie chce
ARYA: wiem, nawet już to zrobiłeś...
MURTAGH: Eraś, nie z takimi słowami do kobiety!
ARYA: mhwaha! Murtagh-obrońca kobiet...
ORIK: A Murtagh w drugiej klasie muwił, że dziewczyny śmierdzą!
MURTAGH:... podczas, gdy Orik miał wszy i przez to niemal nie zamknęli szkoły...
ORIK: ... a Murtagh kiedyś myślał, że jest orzeszkiem ziemnym!
MURTAGH: Orik, debilu! Kiedyś ukradłeś mi gówno z nocnika, bo pani powiedziała, że kto nie zrobi kupki to nie pójdzie na dwór!
ORIK: a ty kiedyś bawiłeś się w dom! W przedszkolu, pamietam...
ARYA: PRZESTAŃCIE! Nie macie o czym gadać!
JA1: ej a ja nie chodziłem do przedszkoda =/
MURTAGH: bo ty jesteś specjalnej troski
NASUADA: Murtażku, czy nie chciałbyś kawy? Bo pani stiułardesa przyszła..
JA1: MURTAŻKU? Nie chcesz kawy?
MURTAGH: ...? Nie, nie chce...
NASUADA: oops.. nie miało tak być wcale *_*
ORIK: Murtagh, zabrałeś mi kiedyś łopatkę i wiaderko! Ty gnoju, oddawaj!
MURTAGH: ale najpierw ty mi zwróć mojego resoraka!
ARYA: przestać mi w tej chwili, rozmowa kurde dwóch przedszkolaków...
(NIEZNAJOMY): cześć, jest tutaj Halina Pacha?
JA1: ee....? o_O
MURTAGH: no, Eraś, Ciemnobójco, odpowiedz, jak człowiek pyta!
(NIEZNAJOMY): Ah, rozumiem że nie ma. W takim razie prosze Was, może macie z nią kontakt?
NASUADA: nie znamy nikogo z takim nazwiskiem...
(NIEZNAJOMY): ah, to nie będe przeszkadzał. Do widzenia.
ARYA: dziwak oO'
JA1: nom
MURTAGH: ee...
ORIK: co?
MURTAGH: gówno! Buehehe!
(NIEZNAJOMY): Oto magiczny łańcuszek! Ja sama nie wierzę w łańcuszki, ale ten jest wyjątkowy, dostałam od wujka na urodziny.
Biedny pakistański woźny Wiesław mieszka w lepiance! Zarabia marne grosze i niedługo może umrzeć z głodu! Nie pozwólmy na to!
Jeśli roześlesz ten łańcuszek do:
5 osób - Wiesiek zarobi 2 grosze
10 osób - Wiesiek zarobi 5 groszy
20 osób: Wiesiek zarobi 60 groszy
30 osób: Wiesiek zarobi 1 zł i na Twoim pulpicie pojawi się śliczna emotikonka!
Jeśli jednak nie roześlesz tego łańcuszka dajel, jesteś okrutnym i zimnym człowiekiem bez serca!
W ten sposób uzbieraliśmy już 1 zł i 26 groszy. Jeśli uda nam się uzbierać 2 zł, Wiesiek będzie mógł kupić chińską zupkę z Lidla!
Roześlij to dalej, niech inni widzą twe dobre serce!
Pozdrawiam,
Mariola
MURTAGH: śmierć spamerom! Kolejny różowy pokemon się dobija z tym swoim łańcuszkiem szczęścia!
Niestety, to już koniec czatu, bo wszystkim wysiadł internet. Papa!

next day

Jesteśmy na miejscu! Był tylko mały problem na lotnisku w Kuaście, ponieważ dziadek, ten sam, który "ne rhosume polsky" upierał się, że biała walizka z czarnymi kwiatkami należy do niego, nie do Nasuady. Zrobili awanturę na całe lotnisko, aż w końcu zawartość walizki wyszła na wierzch i dziadek jednak przyznał, że "tho ne moye" i udało nam się podejść do busa.
Wspomniałem, że Orik ma aerofobie? Zaraz po tym, gdy wysiadł nam internet, krasnal spojrzał w dół i dostał padaczki. Teraz idzie cały roztrzęsiony, co chwila schyla się po czarne błyszczyki z Bravo, które upuszcza.
Gdy dotarliśmy do kempingu, okazało się, że to nie do końca nasze wymarzone miejsce... Na ulotce widniał letni domek, czysta, zielona trawka, błękitne jeziorko pełne ryb i konik. W rzeczywistości jednak dom był stary, obdarty, nie było łazienki i trzeba było latać do wychodka, a ciepłej wody to już wcale nie było. Trawa brzydka i zgniła, ropa naftowa czy coś w podobie w jeziorku i oczywiście koń, tyle że na biegunach.
Nasuada była i tak zadowolona, jak zawsze, Murtagh jak zawsze był do kitu, Orik nie wyszedł z traumy, a Arya się wściekła, na mnie, rzecz jasna. Sadystka!
Ja dostałem DWUOSOBOWY pokój do podziału z Orikiem i Aryą. Murtagh i Nasuada, naturalnie, sami.
Eh, zdrzemnę się po ciężkiej podróży, w panu Bojingu 737 nie mogłem spać, tak było w nim super! Aaah... No, kimne się, choć łóżko dziwnie pachnie.

3 godz później

Wstałem z mojego wyra i narzuciłem kurtkę w celu wyjścia do kibla. Arya jednak nie doceniła szlachetności tego gestu i nie pozwoliła mi przejść przez swoją część pokoju, ogrodzoną magicznymi barierami. Musiała wziąć tą z wyjściem... Uh, ściska kiszkę, więc musiałem wyjść przez okno, umieszczone pod samym sufitem...
W końcu się udało. Po drodze spotkałam Nasuadę, która uparła się, by umyć głowę. Wyglądało to żałośnie - Murtagh polewał jej makówę wodą z wiadra i co chwila latał 600 m do kranu. Co za idiota! Nie ma co robić, tylko babie usługiwać... ale on jest jeszcze dziecinny!
Idąc do kibla natknąłem się na miejscową elitę. Chcieli poczęstować mnie denaturatem własnej roboty oraz piwem "Bir"... odmówiłem.
Uh, dziś wszyscy są zmęczeni po podróży i wcześniej idziemy spać.. Ale weszłem jeszcze na czat:
JA1: cześć, dobrze że podróż wreszcie się skończyła...
ARYA: nom...
Nasuada jest dostępna.
Murtagh jest dostępny.
NASUADA: cześć! Uh, ależ mam mokrą głowę.. ^^
MURTAGH: ja też, ale bynajmniej nie od wody
JA1: buahahahaha!!!! Murtagh sługa kobiet! Ale bahor z ciebie, ziom
MURTAGH: to ty jesteś bahorem. Nic nie rozumiesz!
NASUADA: tak! Nie rozumiesz, że kobieta musi dbać o siebie...!
JA1: nie no, to ruzumiem ale czemu Murtaś lata dla baby z wiadrem? Stary, jesteś pedałem?
MURTAGH: ee.... oO' to raczej ty nim jesteś, skoro uważasz, że trzymanie z "babami" jest głupie... wolisz Tinky Winkiego?
JA1: nie, ale po co ty to wszystko robis?
MURTAGH: bo... nie po to, żeby się tłumaczyć niedorozwiniętemu idiocie!
NASUADA: wkrótce sam zrozumiesz... ale co?
JA1: no włacha, co?
MURTAGH: no, jakby ci tu... wiesz, skąd się biorą dzieci?
JA1: O.O a ty niewiesz? Lol! No przecież bocian je przynosi!
MURTAGH: oO' dobra, w takim razie nie mamy o czym gadać...
ORIK: Eraś, ale ty głópi jesteś... przecież dzieci się bieże z kapusty!
MURTAGH: Oriku, chodziłeś w szkole na WDŻ?
ORIK: nie, mama mi nie pozwoliła
JA1: Murtagh, no to powiedz, skąd się biorą dzieci!
NASUADA: no co wy! Jednego tematu się kurde czepili!
MURTAGH: gosh... żeby ktoś w tym wieku nie wiedział...
ORIK: no to SKOND?!
MURTAGH: eee.... jakby wam to wytłumaczyć... Nas, help me.
ARYA: a ja wiem, skąd się biorą dzieci. Wystarczy, że podpity Murtagh zamknie się z podpitą Nasuadą w jednym pokoju <mhwahah>
MURTAGH: ŚWINIA!!!!
NASUADA: Arya, bo cie blokne... swinia z ciebie
ARYA: hrum, hrum, bueheh!
JA1: no ale jak to działa? Zamawiają bociana czy jak?
ORIK: jedzą kapustę
MURTAGH: cóż, umysłowo chore dekle nie wiedzą, to się same dowiedzą w swoim czasie...
NASUADA: hm, może łagodniej... do czego jest siusiak?
ARYA: <lol2>
JA1: no, do sikania!
ORIK: Eragon ma racje
MURTAGH: jezu, Nasuada, daj sobie spokój z małymi downami. Jeśli są jeszcze na etapie przedszkola, to ich pech i kiedyś i tak dorosną.
NASUADA: no dobra, ale ja sama niewiem do czego...
ARYA: Murtagh ci pokaże o.O
MURTAGH: stara prukwo, nie odzywaj się!
ARYA: lubie cie wkurzać, Murciu ^^
NASUADA: pieprzona suka!
ARYA: ee... oO'
NASUADA: Murciu to moje słowo i mam na nie patent!
MURTAGH: no dziękować ^^
ARYA: jezu, no nie odbije ci chłopaka...
NASUADA: to nie jest mój chłopak
ARYA: nie, wcale... ^^
JA1: ej, własnie Arya, a czy moge dziś z toba spać...? Znaczy, nie w tym sensie, ale u nas jest tylko jedno dwuosobowe łóżko i...
JA1: AŁA!
ARYA: zboczeniec, następny po...
MURTAGH: po kim, hę, po kim?
ARYA: po Oriku
ORIK: no wypraszam sobie! I to nie żaden Pan Marian z gazowni, tylko moja narzeczona! Nic nie szkodzi, że ma zarośniętą dupę...
ARYA: oj, Oriczku... ty chyba nie widziałeś nigdy pięknej kobiety, co?
ORIK: bhu! Ja nie zdradzam swojej żony...
MURTAGH: ide, bo Moda na Sukces się nam tu powoli robi... udanego podrywu Arya!
ARYA: oO' ja go nie podrywam
NASUADA: nie, wcale... ^^ <buahaha>
Tinky_Winky jest dostępny.
T_W: cześć! Ja chce chodzić z Murtagiem!
Murtagh jest niedostępny.

Koniec czatu. Branoc.